1973, olej na płótnie, kości, 90 cm x 50 cm, średni czas patrzenia 17 s.

Umrzeć już nie mogę, bo już raz umarłem.
Stern o doświadczeniu przeżycia własnej egzekucji w 1941.

J. Stern

Jonasz Stern to artysta świetnie znany w polskim środowisku. Urodził się w 1904 roku w Kałuszu koło Stanisławowa (obecnie terytorium Ukrainy), zmarł w 1988 roku w Zakopanem. Był absolwentem krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Stern długo poszukiwał swojej własnej drogi twórczej. Jednym z wyznaczników jego malarstwa był programowy sprzeciw dla akademizmu. Przed wojną jego twórczość oscylowała między kubizmem, surrealizmem a abstrakcjonizmem. W czasie wojny był prześladowany za swoje żydowskie pochodzenie – przez kilka miesięcy więziono go w obozie zagłady w Bełżcu. Doświadczenia z tamtego okresu wywarły silny wpływ na powojenną twórczość artysty. W 1941 roku otarł się o śmierć, kiedy po wykonanej na nim egzekucji okazało się, że cudem przeżył. Po wojnie zwrócił się ku surrealizmowi oraz rozumianemu na swój własny sposób socrealizmowi. Obok Kantora i Nowosielskiego był jednym z najznakomitszych przedstawicieli szkoły krakowskiej. W swojej bogatej twórczości eksperymentował z różnymi technikami, m.in. monotypią, akwarelami, gwaszem, dekalkomanią i kolażem.

„Chwila światła” to późne dzieło Sterna, w którym dobrze uwidacznia się jego technika. Artysta łączył ze sobą ości, rybie skórki i kości drobnych zwierząt w abstrakcyjne, niemal surrealistyczne kompozycje. Tego rodzaju przedstawienia zaczął tworzyć od 1965 roku. Malarz znany był ze swojej pasji do wędkarstwa, które było dla niego „głębokim przeżyciem”. W celu objaśnienia jednej ze swoich kompozycji napisał „Komentarz do obrazów o rybach”. „Drapieżne szczupaki, Drapieżne sandacze, Przebiegłe klenie, Leniwe liny, Beztroskie ukleje, Wędrujące węgorze, Tłuste karpie, Tchórzliwe kiełbie, Ruchliwe brzany, Skryte miętusy, Szkodliwe okonie, Pracowite świnki, i inne… Przedłużają swój byt w milczeniu rodzajów”. W jego twórczości wyraźne są nawiązania do przemijania, niszczenia i zachowywania tego, co ocalało.

W tak specyficznie skonstruowanym dziele trudno jest wskazać konkretny obszar, na który odbiorcy zwracali najwięcej uwagi. W tym przypadku patrzenie miało charakter rozproszonej obserwacji trójwymiarowych detali. Być może było to związane z chęcią rozpoznania pochodzenia poszczególnych kości.
Każdy z badanych poznawał to dzieło na swój sposób. Siatki kierunków spojrzeń są całkowicie zależne od patrzących, przez co nie da się wskazać żadnego wzorca. Największa liczba zmian kierunków patrzenia występowała w lewej części obrazu oraz w partii środkowej.

Badani skupiali się na określonych elementach, śledząc wzrokiem wyrafinowaną konstrukcję pojedynczych fragmentów kości. Na mapie cieplnej widoczna jest preferencja do zatrzymywania wzorku w górnych partiach obrazu, które obfitują w drobniejsze części i jaśniejszą kolorystykę niż partie dolne. Należy zwrócić uwagę na trójwymiarowy charakter dzieła, przez który większość uczestników badania często zmieniała kąt patrzenia, co w efekcie dawało zupełnie nowy nieuchwytny na jednej fotografii kadr.

O obrazie opowiada Anna Kroplewska-Gajewska
Audiodeskrypcja

Każdy z nas patrzy na obraz trochę inaczej!

patrzy Joanna, artystka mal., lat 66
patrzy Anna, muzeolog, lat 53
patrzy Krystyna, nauczycielka, lat 52
patrzy Krzysztof, fizyk, lat 66
patrzy Ola, uczennica, lat 9

PROJEKT ZREALIZOWANY W RAMACH STYPENDIUM MARSZAŁKA WOJEWÓDZTWA KUJAWSKO-POMORSKIEGO ORAZ STYPENDIUM MIASTA TORUNIA
opracowanie merytoryczne i graficzne: Łukasz Kędziora | fotografie dzieł z kolekcji: Krzysztof Deczyński | tłumaczenie i proofreading: Martyna Kowalska